środa, 16 grudnia 2009

Wspomnienia- czyli jak to było z Agirajem


Od kilku dni żyję wspominając. Mój pierwszy kot Maine Coon właśnie kończyłby 6 lat - był cudowny, niesamowity, nie wiem, czy którykolwiek z moich kotow jest tak niezwykły jak był Bazyl. A może to dlatego, że był pierwszy, że pokazał mi jakie sa Maine Coony, każdy dzien był zaskoczeniem, był pelen niespodzianek (to kot tak może? to koty tak potrafią? to nie może być kot) Bazyl sprawił, że zapragnęłam miec kolejnego Maine Coona - jutro drugi MCO w moim domu skończy 5 lat - nasza królowa , nasza władczyni Grace kończy jutro 5 LAT . Panuje w naszym domu i nigdy jej statut Królowej nie był zagrożony, po Grace pojawila się Bella dzisiaj konczy 4,5 roku - jak te daty sa zbieżne... to wszystko wyglądało jak znak- początek hodowli Agiraj*PL - czyli (tłumacząc) moj własny prywatny raj.

Potem do raju wkradł sie smutek - odszedł Bazyl :( z głupiego powodu - niedrożności przewodu pokarmowego... zostawił po sobie dzieci . Pierwsze dzieci Grace - jednym z tych dzieci byla moja Babsie - kopia taty , tak samo czuła i kochająca i tak bardzo "moja".

A dalej ... to juz poszło i pędzi , czasami zastanawiam się jak to wszystko się skończy i czy się skończy. Czy prowadzenie hodowli Agiraj*PL ma sens .... po śmierci Chagutka jest trudniej, bo oprócz radości i zwykłych smutków (które towarzyszą prowadzeniu hodowli, które dotyczyły tylko mnie) dochodzi dramat i smutek osób, które opiekowały się moim Chagalem , osób ktore poprzez Chagala stały się moją Agirajową rodziną ...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.