czwartek, 23 września 2010

rudzielce

Ponoć rude to wredne....
Aktualnie mamy w Agiraju  4 odmiany rudego kota
Grace- naszą królową, rządzi domowym stadkiem łagodnie i z wyrozumiałością . Spogląda na maluchy łaskawym okiem i wie, że dla niej jedzonko na parapecie, poza zasięgiem małych pochłaniaczy wszystkiego, zawsze się znajdzie
Grace jako jedyny kot w domu woli mojego męża ode mnie, może dlatego, ze tam ma zawsze wolne kolana? (wiem ... pocieszam się :-/)

Drugim rudym domowym kotem - ale już nie czystym rudzielcem jest Cowboy- on ma białe dodatki, czy to czyni z niego nietypowego rudzielca? Cowboya interesuje przede wszystkim miska z jedzeniem, choc ostatnio w końcu zaczął doceniać mizianki, pozwala sie głaskać i drapac pod brodą - wredności nie zauważyłam, na razie to kochany rudy żarłok
Czas na maluchy, takim mocno spranym rudym - bo kremowym dymnym kociakiem jest Jamie - wredności nie widze, ale za to widac w nim potencjał, masę energii, którą Jamie gdzieś musi wyładować. Na razie w kółko gania z kimś po domu, poluje, zagryza , skacze i nie wygląda na to, by miał zamiar spokornieć, by miał niedlugo ochote na spokojne leżenie i nicnierobienie

i czwarty rudzielec w domu, również wrednoście nie widzę, może dlatego, że ta rudość jest ciut rozjaśniona dymem, który coraz wyraźniej się pokazuje :) Nasz Kansas to kot cukierek, do kochania i do przytulania. To kotek który pakuje się na kolanka i włącza terkot (tylko dlaczego wybiera mojego męża na te przytulanki?) czyżby rude ciągnęło do rudego ?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.